wtorek, 2 listopada 2010

podworkowa przepustka samochodowa.

mam wrazenie, ze nawalam pod kazdym wzgledem.
& najgorsze w sumie chyba, ze to nie wrazenie jest tylko, a prawda najprawdziwsza z krwi & kosci & wszystkiego tam jeszcze innego z czego prawda nie jest, a z czego sie mowi, ze sie sklada.
boszz.
pani w aptece zastanawia sie po co mi to, dzieci mysla, ze to zarty, j&e mi dziekuja za takie ekscesy, psychiatra stwierdza, ze "no, normalna to nie jestem", a rodzice na mnie pluja.
srali lali, literally.
& juz nawet nie mam sily na slowne petelki, konwersuje tak na w pol wprost, co sprawia, ze rzecz brzmi jeszcze bardziej niepoczytalnie, bezsensownie, niekonsekwentnie.

co wiecej.

JESTEM do tego stopnia zazenowana et znudzona sama soba, ze swiadomie pozwalam jakims polglupim wywlokom z drzew mnie traktowac jak zal & generalnie wykorzystywac bezczelno-ewidentnie wszystko to, czym jestem.
pozwalalam.
POZWALALAM, czas przeszly, ale wraz zostaje, tam w kronikach, komorkach pamieci, w formie skazy na honorze, ujmy dadadada.
dzyzas, straszne...

please be seated.
say a quiet prayer for my entity.

Brak komentarzy: