czwartek, 24 marca 2011

gdzies musze zaanonsowac, ze dzisiaj zaczne robic brzuszki.

wiec dzisiaj zaczne robic brzuszki.
przebiegne sie tez tak jakos do apteki & spowrotem.
w tym roku obiecuje sobie w koncu zaczac wygladac & albo ppolegne w boju, albo sie pochlastam w momencie gdy tylko stanie sie pewnym, ze plan spalil na panewce.

licze na lud szczescia, noz & widelec.

a nuz nie beda potrzebne w procesie ostatecznego samounicestwienia, gdy widzac wymiar swiadomosci jaki towarzyszy mojej odrazajacej powierzchownosci, polechce rozsadek nutka pamieci o niedawnej determinacji.

jak to powiadaja na pradze & wszelkich innych osrodkach blacharskiego przybytku: "nadzieja matka glupich".

bylo juz blyskotliwie, bylo juz zabawnie, to teraz jeszcze posypac calosc szczypta realizmu & koniec, mozna wracac sluchac zewnego zawodzenia dzesi dzej, tak, oto co wlasnie czynie.

swoja droga, zdolna dziewucha. mimo wszystko - takie moje zdanie.

sprobujmy najpierw cokowiek dociagnac do POLOWY.

sobota, 19 marca 2011

jedni sie pospali, drudzy jeszcze nie.

tak to bylo, tak to jest & tak to-to w koncu ZAWSZE bedzie, ze ktos przed kims, ktos za kims.
odkrycia, wynalazki, eksperymenty.
dziwi wiekszosc wszczystkiego, co doswiadczane.
masakrycznie licha kontrola ruchu powiek po galce ocznej.
zauwazona tendencja:
intensywne opadanie calej powieki na powierzchnie narzadu wzroki. proceder czesty & dlugotrwaly (srednio 7/10 sekund ogolnego trwania jednego zestawu "ruchowego".)

piątek, 11 marca 2011

znowu ma ch*jowy dzien & znowu moze pojekiwac jaka to jest biedna, zapomniana & tlamszona.

nie chce sytuacji, w ktorej mi zalezy bardziej, niz komus, bo to dla mnie zadna sytuacja, zaden ktos & zadne my.
moze tak jest, moze tak nie jest, ale jezioro sie znajdzie & ja sie dzisiaj wlasnie tak.czuje, nic nie poradze, wody mamy pod dostatkiem, to mozna mnie utopic, prosze bardzo. bardziej, badz mniej ostatecznie, to & w snieznych roztopach, walajacych sie w formie blota to po tej, to po inszej czesci dowolnego terenu nieochodnikowanego.
tfu bzdura, chodnik tez czlowiek, blotem nie pogardzi, sie ze mna podzieli bezproblemowo jesli tylko na nim polegne, najlepiej twarza w dol.

zawsze sie zastanawiam jakie sensacje sie wiaza z wybiciem uzebienia & przez ile mentalnych perturbacji przechodzi taki bezzebny czlowiek, zanim znowu stanie sie zebny.

ile czasu zajmuje pelna instalacja uzebienia [?]
ilu ludzi zdazy zobaczyc twoje dziasla, zanim je na nowo uzbroisz [?]

w gruncie rzeczy nie wiem czy mam zeby & nie wiem czy kiedykolwiek bede je miala.
nie potrafie wygryzc ludzkiej tendecji do chronicznego szarpania mi neuronow,
nie potrafie ich nastroic & non stop mi piszczy w taki nieprzyjemny sposob, pod dzwiekiem.

oblesna to chaltura & kotleciartwo, tfu tfu, bardzo amatorsko zagrane zycie.

jestem zazenowana.