niedziela, 7 listopada 2010

MIESIAC.

wlasnie minal miesiac, odkad babus zmienila swe forme z tej fizycznej, "przyziemniej", namacalnej, w cos blizej nieokreslonego, daleko-bliskiego, lecz wciaz istniejacego.
mam w zwiazku z calym zajsciem dziwne dosyc mysli, nawet mnie sama przerazaja, aler coz poczac, wlasnych mysli nie ukatrupie, chce je tam w glebi czegos, siebie, czymkolwiek jestem.

mniejsza.

babus wciaz tu jest, lecz inaczej, lepiej, ciszej.
jest bezbolesnie, a to nasza samolubna, genetycznie wbita w system mentalnosc kaze nam rozpatrywac podobne kwestie w
kategoriach negatywnych.
tez nie bez powodu.
ten czlowiek, te jego stada, stada stad, kazdy indywidualnie & razem z innymi & reszta &bleble, tak dalej.
kazdy sie kreci jak ta kula z szybko wibrujacuych okregow & od szeregu czynnikow zalezy co, KTO, jak, NA ILE jest pelny.

babus wciaz tu jest, lecz inaczej, lepiej, a my, zeby uczcic koniec pewnego etapu jej bytowania musimy poswiecic ten czas na zal, smutek, lzy.
babus wciaz tu jest, a my bedziemy plakac.
babus wciaz tu jest, ale mnie to bedzie niszczyc przez dluzszy czas jeszcze.

babus wciaz tu jest & kiepsko jest wraz w sumie tym, ktorzy wiedza, rozumieja, widza, ale czuja intensywnie.

babus wciaz tu jest, a ja bym chciala byc w tej formie co & ona.

tak jakos strasznie bym JUZ chciala.

Brak komentarzy: