rozgromi części na cztery połowy
& każda z nich trzy z szyji przepuści głowy
& każda z nich w głowie bigosy zgotuje
zasmrodzi czaszki, powegetuje
omdleje, powstanie, wydzierga sweterek
przywdzieje rzecz pędząc na wodny rowerek
a potem się cała z tym swetrem utopi
pozwiedza denne przestrzenie, z dna domy
zamieszka w jednym & tak się ubawi
że więcej się poza tym płynnym nie zjawi
zamiast jej płuc porosną oskrzele
zamiast oskrzeli pleśniaki, torbiele
siniaki, rany od gradobicia
chociaż chowała się w płynach do picia
chociaż konserwa jest z niej wprost wzorowa
& wyżyć powinna przez dwa krótkie słowa
widać niestety zbyt rzadko je słyszy
by umieć ot tak pogrążyć się w ciszy
słów tych właściwie już wcale nie słuchać
tylko w ufności się skulić & ufać
tylko tej wierze zawierzyć & wierzyć
że się z majdanem nie przyjdzie już zmierzyć
że jest bezpiecznie & pewnie w zasadzie
& pewne w praktyce przy każdym pokazie
by widać było, by czucie tuliło
by cały strach wąskim "o" otoczyło
& dało świadomość, że po elipsie
to wszystko się lepi, nic nie wylizie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz