pora na jakas mala paranoje.
bogini nieba, personifikacyjo tronu faraona, zeslij ze mi mocy swej zatechlej & nieuzytkowanej uncji ze dwie, badz wszystkie.
hator hator, 'dzis twe zyczenie' - powiadasz - 'spelnic wypada albowiem nizej zes jest anizeli muchy tulów, wcisniety gdzies pomiedzy deski podloza pod ma stopa.'
podroz w swiat & zaswiaty, calosciowo tutaj, rownie dobrze wszedzie indziej, lecz najbardziej, to juz w centrum ego, satori-satori.
najbijmy ze ochoczo, bracia & siostry nieobecni niezmiennie.
nabijmy co tam mamy & niech szklo zaplonie wraz z tym co ma wewnątrz, niech pędzi czem prędzej przez gardziel po pluco & w drugim tez siedzi, az w koncu wyleci.
brak mysli zlowieszczej, to cos, czego braknie
brak mysli tej przeto to cos, co pozyskam
brak mysli zlowieszczej wypelni nas silnie
& puscic nie zechce, bo się zadomowi.
tak mocno, zaciekle & przy ciaglej intensyfikacji zacietrzewienia.
tam ma byc, dobrze wie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz